O jakież to straszne zaślepienie, szukać szczęścia i ochłody w tym, w czym niepodobna ich znaleźć! Zlituj się, Stworzycielu, nad stworzeniami Twymi! Wszak widzisz, że sami siebie nie rozumiemy i nie wiemy, czego chcemy! I z tym, czego pragniemy, sami się rozmijamy! Oświeć nas, Panie! Widzisz, że więcej nam potrzebne oświecenie, niż ślepemu od urodzenia, którego Ty uzdrowiłeś. Tamten pragnął ujrzeć światło, a nie mógł, my dziś go ujrzeć nie chcemy. O ślepoto nie uleczona! Tu, Boże mój, potrzeba, by się okazała wszechmogąca potęga Twoja, tu właśnie miejsce nieskończonego miłosierdzia Twego!
Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak Bóg nas kocha. Wyrazem tego jest wolność, którą nam dał. W tej wolności, możemy Nim gardzić i powiedzieć Mu „nie”, układać życie po swojemu. Wtedy najzwyczajniej marnujemy dany od Boga dar. Istnieje realne zagrożenie, że zatracimy siebie na wieczność. Bóg o tym wie i dlatego robi wszystko, by do tego nie doszło. Czy może zrobić coś więcej? On dał nam wszystko: swojego Syna, który ofiarował życie na drzewie krzyża, byśmy mogli uwierzyć Jego miłości; który zmartwychwstał, by wyrwać nas z sideł śmierci; który został z nami pod osłoną chleba i wina, by wspomagać nas i uświęcać w drodze do wieczności. Zostaje nam usilnie prosić Pana, by obdarzył nas łaską niezachwianej wiary w Jego miłosierdzie.