Życie ciała niczym innym nie jest jak ciągle postępującą śmiercią, która z każdym dniem, każdą godziną dąży ku swemu rozprężeniu, ku swemu zniszczeniu; życie duszy przeciwnie, przez łaskę Ducha Świętego z każdą chwilą się odmładza, rośnie i potęguje.
Kto z nas nie chce być ciągle piękny, młody i silny? Będziemy tacy, gdy bardziej będziemy zwracać uwagę na sprawy swojej duszy, niż ciała. To stanie się naszą rzeczywistością, gdy tylko będziemy rozwijać i zaspokajać pragnienia duszy, a nie tylko ciał. Warto już może tutaj na ziemi zacząć służyć tym wiecznym wartościom, zacząć pracować od tej chwili na wieczność. Jeśli wiemy, że ciało idzie do ziemi, a duch do Boga, to najlepszą inwestycją we własny rozwój będzie dbanie o własną duszę. Dzięki temu będziemy się cieszyć owocami tej pracy przez całą wieczność. Służenie ciału, zaspokajanie jego zachcianek, to służba śmierci, próba reanimacji trupa - tego, co i tak zmierza ku zagładzie. Nawet w perspektywie doczesności jest to rozsiewaniem wokół siebie śmiercionośnego jadu, co czyni świat gorszym, a życie innych udręką. Czy można być aż tak ślepym, krótkowzrocznym? Na pewno się nie opłaca.