Dziś na modlitwie doświadczyłam na nowo tej pustki i tej goryczy, jak przedtem. I zaraz zdawało mi się, że zrozumiałam, że niestety mało jest dusz, które nie szukają siebie, nie szukają własnego dobra, pocieszenia, nawet w sprawach Bożych; że będę musiała Jego szukać dla Niego Samego, wyrzekając się pewności jutra, pociechy, pozwalając Mu działać w mej duszy, bez innego oparcia poza posłuszeństwem.
Od pierwszych kart Pisma św., aż do ostatniej, Bóg szuka ludzi i wspólnot, gdzie byłby kochany bezinteresownie; za to, że jest Bogiem, a nie ze względu na dary, które zsyła. Takie jest też przesłanie księgi Hioba. Szatan zarzucał Hiobowi, że nie czci on Boga za darmo. Trudno jest żyć, całkowicie zdając się na Boga, wyrzekając się wszelkich ludzkich zabezpieczeń i podpórek. Z drugiej strony, bez Boga jesteśmy nic nieznaczącym pyłkiem. Wielu doświadcza tej wewnętrznej pustki. Jedną z jej przyczyn jest bezustanne gonienie za przyjemnościami, skupienie na tym, co daje chwilowe zadowolenie. Jeżeli ktoś kręci się wokół siebie, kręci się wokół pustki. Jeżeli Bóg nas stworzył, jesteśmy Jego dziećmi, a On wie najlepiej, czego nam potrzeba. Musimy tylko zaufać Mu bezgranicznie, bez żadnych zastrzeżeń.