Czwartek – świętych biskupów Tymoteusza i Tytusa
Pomyśl o radzie, jakiej udzieliła nam nasza święta Matka Teresa: „Powtarzam więc raz jeszcze tę przestrogę (i nie zaszkodzi powtarzać ją jak najczęściej): kto zaczął przykładać się do modlitwy wewnętrznej, niech się o to nie troszczy ani się smuci, gdy dozna na niej oschłości, niepokoju i roztargnienia myśli. Jeśli pragnie nabyć swobody ducha i nie żyć w ciągłym udręczeniu, niech najpierw nie lęka się krzyża, wówczas przekona się, jak słodko i skutecznie Pan pomaga nieść go” (Ż 11, 17).
U naszego świętego Ojca Jana od Krzyża czytałeś opis drogi od rozmyślania do kontemplacji. Wiesz, że Bóg „wprowadza” cię stopniowo w coraz głębsze obszary duszy, gdzie znaleźć Go możesz już tylko pozazmysłowo. Wywołuje to stan oschłości na poziomie zmysłów, który jednak, jeśli zostanie w pełni zaakceptowany, okaże się stanem pełnym pokoju. Zamiast słodkich uczuć odnajdujesz teraz pokój. Nasza święta Matka Teresa też pisze, że jeśli naprawdę przyjmiemy oschłości, zaprowadzą nas one do pokory i pokoju. „Pan z łaski swojej da wam głębsze ich zrozumienie, abyście z oschłości waszych odnosiły pomnożenie się w pokorze, a nie trwogę i zamieszanie, jak tego pragnie diabeł. I bądźcie pewne tego, że gdzie jest prawdziwa pokora, tam jest Bóg. Chociażby wam nigdy nie użyczył pociech duchowych, da wam za to taki pokój i zgodzenie się z Jego wolą, że większe w nim znajdziecie zadowolenie, niż inni w rozkoszach wewnętrznych” (T III, 1, 9).
o. Wilfrid Stinissen OCD, „Ukryci w miłości”, WKB 2016, ss. 74-75