Czasem wśród tych ciemności coś z doskonałości Pana staje się widoczne jakby przez mgłę i wtedy cierpię bardziej, że On nie jest kochany przez wszystkie stworzenia. Innego wieczoru na proste wspomnienie Boga, nie myśląc o niczym szczególnym, nagle czuję bardzo wyraźnie, że Pan wlewa we mnie swoją wolę, nie mam zajmować się czymkolwiek poza Nim. Dzieje się to z taką siłą; przypominają mi się słowa do naszej Świętej Matki: „Nie chcę, byś rozmawiała z ludźmi, ale z aniołami”.
Na temat miłości Bożej mówi się wiele, powtarza się mnóstwo naiwnych stwierdzeń. Rzadko jednak mówi się, że miłość Boża jest zazdrosna. Pytanie, dlaczego Bóg nie pokaże, nie da tak namacalnie doświadczyć swojej miłości. Wtedy nikt nie goniłby za tym, co oferuje świat, i nie gubiłby się na jego manowcach. Miłość jednak czyni wolnym, pragnie wolnej odpowiedzi, wzajemności. Gdyby ludzie chcieli ją poznać, dzięki systematycznemu przebywaniu z tą jedyną Miłością, przylgnęliby do niej. Nie uganialiby się już za czymś innym, co w porównaniu z nią wydaje się garścią prochu. Nie chcieliby rozmawiać o niczym innym, jak o niej oraz o cudach, jakie zdziałała pośród poszczególnych ludzi.