Prosić kogoś, co by mi wszystkie błędy i uchybienia wytykał i przyjmować jego napomnienia z wdzięcznością i bez żadnej wymówki.
Po co nam ciągła świadomość naszych uchybień, niedoskonałości, popełnianych grzechów? Dlaczego nie można dopuścić do tego, byśmy zapomnieli, że jesteśmy słabi? Dlaczego warto mieć przy sobie kogoś, kto będzie nam o tym przypominał? Dlatego, że nie można tych rzeczy ukrywać. Niestety, mamy tendencję, żeby pokazywać się innym lepszymi, niż jesteśmy, jako wręcz idealni. Co więcej, sami, we własnych oczach, chcemy za takich uchodzić. A te małe grzeszki, schowane w ciemnym zakamarku naszego wnętrza niepostrzeżenie rozrastają się i rozpleniają. Św. Jakub przestrzega wyraźnie: „Pożądliwość, gdy pocznie, rodzi grzech, a skoro grzech dojrzeje, przynosi śmierć” (Jk 1,15). Na zaniedbanym, zachwaszczonym polu nic nie urośnie. Tak samo żadna cnota nie wzrośnie w nieuporządkowanym wnętrzu. Jedyny ratunek to wydobywać swoje grzechy na światło dzienne w szczerym rachunku sumienia czy sakramencie spowiedzi.
Odeszli do Boga w Karmelu
1971 † o. Benedykt od Świętej Rodziny (Szczęsny)
2007 † o. Bogdan od św. Teresy od Dzieciątka Jezus (Dec)