Wszystkie cierpienia zewnętrzne są niczym w porównaniu z ciemną nocą duchową, gdy zagasa Boskie światło i milknie głos Pana. Bóg jest w tym doświadczeniu blisko, lecz ukrywa się i milczy. Dlaczego? Są to największe Boże tajemnice, których choć do końca nigdy nie przenikniemy, przecież możemy je nieco zrozumieć.
św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein)
Podczas konania Jezusa w Getsemani Ojciec podtrzymywał w istnieniu swą wszechmocą Jego ciało. Tą samą wszechmocą pozwalał jednocześnie, aby duch, psychika i uczucia Syna doznawały agonii. W tej niewyobrażalnej dla naszego doświadczenia sytuacji Jezus zanosi do Ojca modlitwę: ”Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich” (Mt 22, 42). Autor Listu do Hebrajczyków tak to opisuje: ”Za dni ciała swego, z głośnym wołaniem i płaczem zanosił On gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany” (Hbr 5, 7). Prośby są wyrazem nadziei człowieka, że otrzyma niezbędne mu dobro. Błagania natomiast wskazują na determinację; rozpoczyna się batalia o zachowanie życia. I wreszcie następują w Liście słowa, które nas najbardziej zadziwiają: ”I został wysłuchany”. Przecież dobrze wiemy, że od męki krzyżowej Jezus nie został zachowany. Jakże więc wyobrazić sobie tę sytuację wysłuchania przez niewysłuchanie? Najlepiej wcale. Cierpienie jest przestrzenią, w której możesz poruszać się swobodnie tylko za pomocą wiary. Rozum pozostaje bezradny. Spotyka się tutaj z Bożym paradoksem, z jedną z największych tajemnic, która brzmi dla niego: Ojciec wysłuchał Syna, nie wysłuchując Go. Próbując użyć rozumowania jako jedynego narzędzia do jej rozwikłania, skazujesz się na przegraną. Tutaj musisz wkroczyć w świat wiary.