Nie przypuszczałam, że aby dojść do świętości, trzeba tak wiele cierpieć. Pan Bóg nie omieszkał mi tego pokazać, zsyłając na mnie doświadczenia.
św. Teresa od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza
Ewangeliści relacjonują liczne sytuacje, w których Jezus wypowiada się o cierpieniu. ”Przechodząc obok, ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym – on czy jego rodzice? Jezus odpowiedział: Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale stało się tak, aby się na nim objawiły sprawy Boże” (J 9, 1-3). Istnieje zatem cierpienie, które w tajemniczy sposób dopuszcza w życiu człowieka sam Bóg. Okazuje się, że może ono służyć realizacji Bożych planów, ”objawieniu Bożych spraw”, jak chociażby tajemnicy świętości poszczególnych ludzi. Znamy dobrze poruszającą opowieść o sprawiedliwym Hiobie. Bóg dopuścił, że stracił on najpierw trzodę, dom i dzieci. Jakby tego było jeszcze mało Pan pozwolił, by został dotknięty ”trądem złośliwym, od palca stopy aż do wierzchu głowy” (Hi 2, 7). Cierpienie ludzi niewinnych najbardziej nas bulwersuje, bo nie rozumiemy sposobów działania Bożej Mądrości.