23 lipca

O, za jak wielką uważam moją godność od chwili, gdy zobaczyłam mój początek – samego Boga! – i mój cel: Boga Nieskończonego. Lecz istnieje moment pomiędzy początkiem i końcem – jest nim życie. Co zatem mam czynić, dopóki żyję? Służyć, czcić, kochać i wielbić mego Stwórcę. A w jaki sposób? Oto moja wola. Jeśli jestem wspaniałomyślna, całą siebie oddam mojemu Jezusowi, który dał mi wszystko. Stworzenia i wszystko, co posiadam, dał mi Bóg. Zatem muszę ich używać tak, jakby do mnie nie należały. We wszystkim więc muszę wypełniać wolę Boga, który jest moim Stwórcą, moim Zbawicielem, moim Wszystkim. Należę do Niego.

św. Teresa z Los Andes

Po co jesteśmy tutaj na ziemi? Jaki jest sens i cel naszego życia? Wiadomo, że u początku naszego życia był Bóg. On nas stworzył, powołał do życia, bo nas pragnął. Odchodząc ze świata, idziemy do Boga. Następuje to wtedy, gdy On postanowi nas wezwać do Siebie. Ufamy, że następuje to w najbardziej dogodnym momencie naszego życia, kiedy nam do Niego najbliżej. Zatem, jeśli początek i koniec naszego życia jest w rękach Boga, to naprawdę dobrze zrobimy, gdy oddamy Bogu całe nasze życie, uczynimy Go jego rzeczywistym Panem, a zdetronizujemy wszystko i wszystkich, którzy zajęli należne Mu miejsce. Jesteśmy zbyt wielcy, wartościowi, byśmy poniżali się, oddając boski hołd temu, co nie jest Bogiem. W stosunkach międzyludzkich uważamy osoby, które bardziej cenią prezent, który od nas otrzymały, niż nas samych, za źle wychowane. Dziwne, że tak nietaktownie traktujemy naszego Boga. Jak tego uniknąć? Uczyć się wdzięczności. Przychodząc na świat nic nie przynosimy; odchodząc, nic nie zabieramy. Wszystko mamy od Niego i będziemy musieli zdać z tego rachunek. Nie zatracimy tej perspektywy, gdy co dnia będziemy dziękować Bogu za otrzymane łaski, przepraszać za złe wykorzystaną wolność i dany nam czas. Chciejmy w życiu realizować nie swoją wolę, ale Bożą, a we wszystkim, co robimy, starajmy się podobać tylko Jemu.