Jak blisko On (…) złączył się z jedną kobietą, z Maryją, ściślej, niż z każdą inną istotą na ziemi, i stworzył Ją na swój obraz bardziej, niż wszystkich innych ludzi przedtem i potem, jak dał Jej na wieki miejsce w Kościele wyższe niż wszystkim innym, tak też we wszystkich czasach powoływał kobiety do najściślejszego ze sobą zjednoczenia jako zwiastunki swojej miłości, głosicielki swej woli wobec królów i papieży, jako przewodniczki swego królowania w ludzkich sercach.
Pokora wszechmocnego Boga może zadziwiać. On przyszedł do nas nie bezpośrednio, w chwale i potędze, ale zrodzony przez kobietę, dzięki Jej „fiat”, na które pokornie czekał, by móc przyjść do swojej własności. Z jednej strony podziw budzi pokora Boga, z drugiej – postać Maryi. Rodzi się pytanie: Kim Ona jest, skoro Bóg powierzył Jej wychowanie i troskę o swojego Syna, wcześniej czyniąc z Niej tabernakulum – miejsce godne zamieszkania przez Boga-Człowieka? Sama nazwała siebie Służebnicą Pańską. Dzięki Jej pokorze, Bóg mógł w Niej działać bez przeszkód, przychodząc na świat i rodząc się z Niej. Stała się mostem, dzięki któremu Bóg zszedł do swojego stworzenia; kanałem łączącym niebo z ziemią. To właśnie poddanie we wszystkim woli Bożej, uczynienie ze swojego życia służby na rzecz zbawienia każdego człowieka, czyni z Niej kobietę najbardziej czczoną, znaną, podziwianą i kochaną przez ludzi wszystkich czasów.