Módlmy się za kapłanów... Każdy dzień wykazuje, jak niewielu Jezus ma przyjaciół. Zdaje mi się, że właśnie niewdzięczność odczuwa On najdotkliwiej. Zwłaszcza, gdy widzi, że dusze Jemu poświęcone oddają innym serce, które należy do Niego w tak absolutny sposób. Celino, przygotujmy w naszym sercu mały, rozkoszny kwietnik, gdzie Jezus przychodziłby odpocząć...
Czy należy się modlić o „dobre powołania”, o świętość i wytrwałość dla powołanych? To Bóg daje powołania i wszelkie łaski potrzebne do uświęcenia. On wie, czego nam potrzeba, zanim Go poprosimy. Z drugiej strony, sam zachęcał, by prosić Go, by „wyprawił robotników na żniwo”. Pan daje wielu powołanie do wyłącznej służby dla Niego, lecz niewielu ma odwagę na to wezwanie odpowiedzieć. Ci zaś, którzy odpowiedzieli, w wyniku różnych kolei życia odchodzą z obranej wcześniej drogi. A gdyby prosili o łaskę wytrwania? Z różnych powodów być może nie potrafią już prosić. Potrzeba zatem tych, którzy będą usilnie prosić za nich, zanosić w ich intencji gorące modlitwy. Przez szczerą i autentyczną modlitwę można wiele uprosić, a modlitwa połączona z ofiarą trafia w serce Boga ze zdwojoną siłą. Co cenniejszego możemy Bogu ofiarować nad czyste, prawe, niesplamione grzechem i pożądliwością serce? Prośmy więc Boga, by takie „nowe serce” w nas ukształtował; serce, które może wyprosić wszystko.