22 lipca

Przedtem przyjęłam komunię duchową i Pan powiedział mi, że chce, abym żyła w nieustannej komunii z Nim, ponieważ ogromnie mnie kocha. Powiedziałam Mu, że jeżeli tego pragnie, będzie w stanie to uczynić, bo jest wszechmocny. Potem powiedział mi, że Najświętsza Trójca jest w mojej duszy i powinnam Ją adorować. Natychmiast pogrążyłam się w skupieniu, kontemplowałam Ją i wydawało mi się, że jestem napełniona światłem. Moja dusza była unicestwiona. Widziałam Jego nieskończoną Wielkość i to, jak uniżył się, aby zjednoczyć się ze mną, nędzną nicością.

św. Teresa z Los Andes

Trójca Święta jest dla ludzkiego umysłu niepojętą tajemnicą. Kto chce ją pojąć, będzie, jak pisał św. Augustyn, niczym chłopiec, który chce przelać wodę z morza do małego dołka. Zamiast główkować, próbując pojąć tę niepojętą tajemnicę wiary, winniśmy raczej kontemplować ją na kolanach. Niepojęte jest, że Trójjedyny Bóg zechciał zamieszkać w naszym wnętrzu. Naiwnym i banalnym byłoby pytać, czy jesteśmy tego godni. Jezus wchodzi jednak w nasze ubóstwo, by nas uświęcić. Świętość jest przymiotem Boga, a dla nas jest łaską, o którą musimy nieustannie prosić. Uświęcić, czyli uczynić świętymi, może jedynie Bóg. Kiedy to zrozumiemy i zapragniemy być świętymi? Gdy pojmiemy, jakimi grzesznikami jesteśmy, jak bardzo jesteśmy słabi. Zrozumiemy też jednak, że właśnie taką nędzę Bóg chce i może wywyższyć, podnieść na wyżyny świętości. Musimy Mu na to jedynie pozwolić i otworzyć się na tę stwórczą miłość. W jej świetle zobaczymy, jak bardzo słabi jesteśmy i jak bardzo potrzebujemy Boga. To już jest pierwszy, zasadniczy krok, wiodący nas do zjednoczenia z naszym Stwórcą. Krok, który mamy wykonać sami – a resztę zostawić Jemu.