20 stycznia

Głównym przedmiotem rachunku powinna być jedna wada, z którą walczyć, jedna cnota, którą nabyć mamy. Niektórzy nic nie czynią, bo chcą czynić za wiele, wypowiadając wojnę wszystkim wadom, a nie wyniszczając żadnej. Jest to podstęp wroga duszy, który z niej się natrząsa i [ją] oszukuje. Dobrze jest wypowiedzieć wojnę jednemu wrogowi i nie składać broni, póki całkowicie go nie pokonamy.

bł. Alfons Maria od Ducha Św. Mazurek

Być świadomym siebie, znać swoje wnętrze, jego najgłębsze, najskrytsze jego zakamarki, to dobra rzecz. Dlaczego tylko dobra? W takim postępowaniu zagraża nam pewne niebezpieczeństwo. Możemy ciągle kręcić się wokół siebie, bo zachęceni tym, że już tyle o sobie wiemy, będziemy jeszcze dogłębniej siebie analizować i poznawać. Oczywiście, może nas to pobudzić do pracy nad sobą, która przyniesie pożądany efekt, ale pod pewnymi warunkami. Gdy dostrzegamy w sobie tyle wad, chcemy poprawić się ze wszystkich od razu. Takie postępowanie jest z góry skazane na porażkę. Nie da się od razu ze wszystkiego poprawić, zatem nie widząc natychmiastowych efektów, porzuca się pracę nad sobą, wszelkie starania w tym względzie. Zapomina się o tym, że posprzątane wnętrze trzeba jeszcze przyozdobić cnotami, nie może ono być puste. Również w życiu duchowym obowiązuje, kojarzona głównie z Horacym, starożytna zasada złotego środka. Trzeba się starać wykorzenić wady, a rozwijać cnót, zachowując przy tym rozwagę i umiar.