Wesołym usposobieniem nigdy nie mogłem się pochwalić, teraz również się nie chwalę. Bóg jednak obdarza mnie spokojem wewnętrznym, przy Jego łasce wszystko łatwo zniosę, a teraźniejsze moje położenie uważam jako pokutę za moje ciężkie winy.
św. Rafał od św. Józefa (Kalinowski)
Współpracując z różnymi formami zła, człowiek ściąga na siebie cierpienie. Bywa, że istnieje ono przez krótki czas. Nieraz jednak trwa długie lata, chociaż za konkretne postępowanie żałowaliśmy i w sakramencie pokuty Bóg nam przebaczył. Dotyczy to zwłaszcza konsekwencji grzechów ciężkich. Bolesna pamięć o śmierci niewinnego człowieka, rezultat jazdy samochodem pod wpływem alkoholu; nieustannie powracający wyrzut sumienia u kobiet, które decydując się na aborcję, zabiły własne dziecko; bolesne umieranie na AIDS, owoc swobody seksualnej lub decyzji sięgania po narkotyki. Bóg nie jest autorem takiego cierpienia. On go nie chce. Nie wolno nam go uświęcać, twierdząc, że Bóg je zesłał. Takie cierpienia Bóg włącza w swoje tajemnicze plany. Ono również może stać się drogą zbawienia. Jesteśmy wówczas wezwani do przeżywania go w duchu wynagrodzenia. Bóg nie odmawia też łaski zasługiwania, gdy ktoś cierpi w sposób zawiniony, pod warunkiem, że to cierpienie zaakceptuje, zawierzy Mu i będzie je nieść z cierpliwością.