Przez oschłości i ogołocenie ze wszystkich rzeczy zwykł Bóg doświadczać swych dzielnych żołnierzy, by mogli stoczyć zwycięską walkę. Zwycięzcami będą ci, którzy piją wodę nie kładąc się na ziemi; podobnie jak żołnierze Gedeona, którzy zwyciężyli mając dzbany próżne, a pochodnie wewnątrz dzbanów. Oznacza to oschłość zmysłów, a wewnątrz ducha dobrego i żarliwego.
Będziemy rozwijać się duchowo, gdy przestaniemy ulegać naszym pożądliwościom; nie pozwolimy, by nami rządziły, ale zaczniemy dawać posłuch duchowi i kierować się jego natchnieniami. Życie nie jest proste. Przyjdzie nam stoczyć wiele potyczek, trzeba się będzie podnosić z wielu upadków. Gdy jednak jest się świadomym, że te zmagania są drogą do wieczności, wszystko nabiera innego znaczenia. Wiemy wtedy, że nie trudzimy się dla chwilowej nagrody, dla pociech, które osłodzą naszą ziemską egzystencję. Bóg dopuszcza je po to, byśmy nie ustali w drodze, byśmy mogli dźwignąć się z upadku i szli dalej do zwycięstwa. Robi to również po to, byśmy, utrudzeni wędrówką, nie stracili czujności. Nie oczekujmy jednak, że ta pielgrzymka minie nam wśród pociech. Pociechy tuczą ciało i czynią je ociężałym. Duch dojrzewa zaś pośród oschłości i utrapień. One oczyszczają nasze wnętrze i sprawiają, że może zapłonąć w nas ogień Bożej miłości, dzięki któremu żadne przeciwności nie będą nam straszne.