Powtarzam Pani, moja najdroższa córko, wejdź w świątynię swej duszy; wejdź tam w ciszę i słuchaj głosu swego króla Salomona, który od tronu ołtarza, jaki znajduje się w głębi Pani serca, zawsze mówi. Z wiernością, uwagą, całą starannością niech usiłuje Pani wprowadzać w czyn jego rady, niech kroczy według jego słowa, które on wypowiada w skrytości Jej serca, a będzie Pani żyć wiecznie. To są moje rady. Czyż nie starczą?
Nie lubimy słuchać rad, nie potrafimy czekać na odpowiedź. W ogóle nie chcemy na cokolwiek czekać. Czy wina leży tylko po naszej stronie? A może trochę winni są ci, którzy tych rad udzielają, a dokładnie ich nieumiejętność, nietakt, z którym to czynią? Chcąc być dobrym kierownikiem duchowym, trzeba być bardzo pokornym. Przewodnik musi wiedzieć, że każda dusza to inny świat. Stwarzanie człowieka to nie seryjna produkcja. Chcąc komuś pomóc, wcześniej rozeznając jego sytuację, nie można przykładać miary swojej, czy innego człowieka, traktować kogoś według z góry przyjętego schematu. Trzeba zawsze mieć na uwadze, że nasz penitent został stworzony przez Boga, ma nieśmiertelną duszę. Więcej, jest mieszkaniem Boga, który, jako nasz Stwórca, wie najlepiej, gdzie jest nasze miejsce w życiu, jaką drogą dojdziemy do wiecznego zbawienia, jeśli tylko pozwolimy się kierować temu wewnętrznemu głosowi. Ważne jest, by go usłyszeć, by nauczyć się słuchać Tego, który w nas mieszka. To jest zadanie i wielka odpowiedzialność kierownika duchowego, by penitent mógł ten głos usłyszeć i za nim podążyć.
Odszedł do Boga w Karmelu
2001 † br. Bolesław od MB Różańcowej (Król)