Moją miłością, czcią, ofiarą i modlitwą chcę Jezusowi pomóc zapomnieć o cierpieniach. Chcę Go miłować za tych, którzy Go nie miłują, i chcę przyprowadzać do Niego dusze, które On tak bardzo umiłował. Dobry Mistrzu, pomnóż moje cierpienia. Ofiaruję Ci moje życie za zbawienie tej jednej duszy!
Każdy ma swój krzyż: krzyż codzienności i różnorakich niedomagań, ograniczeń. Bóg, chcąc się z nami zjednoczyć, chcąc być do nas podobnym we wszystkim oprócz grzechu, dobrowolnie przyjął to cierpienie. Po co? Jak mówimy w Credo, zrobił to dla nas i dla naszego zbawienia. W ten sposób nadał cierpieniu wartość zbawczą. Chrystus pragnie też naszej współpracy z Nim w dziele Odkupienia. Aż tak bardzo szanuje nas i naszą wolność, że nigdy niczym jej nie ograniczy. Umarł za wszystkich, wszystkim otworzył bramę do zbawienia, ale nie wszyscy przymną ten dar, tak jak w przypowieści zaproszeni na ucztę weselną nie chcieli się na nią udać, wymawiając się swoimi przyziemnymi obowiązkami. Niestety, propozycja ze strony Boga przegrała ze sprawami ziemskimi. Dobrze, że są ludzie o wielkim sercu, którym zależy na zbawieniu innych do tego stopnia, że są w stanie dobrowolnie przyjąć na siebie cierpienie, by wyprosić innym zbawienie. Kochając Jezusa za tych, którzy Go nie kochają, chcą ulżyć Mu w cierpieniu, bólu i samotności.
Odeszli do Boga w Karmelu
1942 † br. Izydor od św. Józefa (Wojdarski)
1987 † br. Anioł od św. Teresy od Dzieciątka Jezus (Grybel)