Boże, obdarz mnie pokorną prostotą; niech się nie cenię wyżej nad to, czym jestem, i nie wydaję się na zewnątrz innym, niż jestem przed Tobą, który przenikasz tajniki mojego serca.
św. Rafał od św. Józefa (Kalinowski)
Już tu, na ziemi, Bożej sprawiedliwości wynagradzać trzeba za hołdowanie pewnemu stylowi życia, który polega na roztrząsaniu postępowania bliźnich i orzekaniu, gdzie byli, a gdzie nie byli poprawni. Zapomina się o przykazaniu: ”Nie sądź bliźniego” (por. Łk 6, 37), jak również i o tym, że Bóg nie żąda od wszystkich jednakowej doskonałości. Z charakterystyczną sobie prostotą święty Jan Vianney, proboszcz z Ars, mówił: ”Z siebie samego, a nie z bliźnich trzeba będzie zdać sprawę. Wielu jest takich, co ten świat opuszczają, nie wiedząc, po co tu przyszli, i mało się o to troszcząc. Nie postępujmy jak oni”. Życie to wielka szansa wynagradzania i wyniszczania wszelkich śladów niedojrzałej miłości bliźniego i niedojrzałego kochania siebie. Po sformułowaniu pierwszego i największego przykazania Jezus zaraz dodaje, że po nim następuje drugie, ściśle z nim związane i do niego podobne: ”Będziesz miłował swego bliźniego, jak siebie samego” (Mt 22, 39). Tutaj także potrzebna jest dojrzałość. Niebo to przecież nieprzeliczona społeczność aniołów i ludzi, którzy tworzą w Bogu i z Nim wieczną i doskonałą wspólnotę. Tam jest nie do pomyślenia jakiś zgrzyt wynikły stąd, że ktoś, w sposób niedojrzały, skupiony jest na sobie lub bliźnim.