To wielki sakrament. Zawiera głębokie tajemnice między Chrystusem i Jego Małżonką. Tu jest łoże małżeńskie, na którym jednoczy się Miłujący z Umiłowaną i na tym niewypowiedzianym zjednoczeniu Kościół opiera swe macierzyństwo. Kościół zatem jest na ołtarzu.
Chciałoby się powiedzieć: nigdy dość mówienia o Eucharystii. To przecież największy, najcudowniejszy sakrament. To szczyt wszelkiego kultu, jaki człowiek sprawuje na cześć Boga. Z drugiej strony to szczyt uświęcającego świat działania Bożego. Tyle teorii. Powstaje jednak pytanie, czy można tę tajemnicę w ogóle wyjaśnić i w końcu zrozumieć? Odpowiedzią na te pytania winno być pełne zadumy i adoracji milczenie. Bo czyż bł. Franciszek Palau w tych pięknych obrazach, głębokich metaforach powiedział coś więcej? Z pewnością uchylił nieco zasłonę tej wielkiej tajemnicy. Każde słowo wydaje się tutaj ważne. Jest to wielki sakrament, bo ta Boża obecność ogarnia wszystko i wszystkich. Nikt i nic, co jest, było i będzie na świecie nie jest wyłączone spod jej wszechogarniającej, miłującej, czułej opieki. Bóg jest, bo chce i pragnie być tak blisko swojego stworzenia, tak się z nim zjednoczyć, że można to porównać tylko do miłości małżeńskiej. Wcześniej dwoje tak różnych, być może obcych sobie ludzi, staje się jednym ciałem. Św. Jan od Krzyża dopowie, że łoże małżeńskie to miejsce, gdzie Oblubieniec daje swej Oblubienicy najwspanialsze, najlepsze dary. To ważne, że nie dobre, wspaniałe, lepsze niż inne, ale właśnie najlepsze. Taka jest siła Jego miłości i tylko takie dary, takie łaski mogą być naszym udziałem w każdej Eucharystii. Dopiero będąc w takim zjednoczeniu i dzięki niemu możemy narodzić się do nowego życia, które Kościół, będąc zjednoczony ze Swoim Panem, może nam ofiarować; może nas, niczym matka rodzić dla Boga. Robi to zanosząc nieustannie hymn pochwalny na cześć Boga wraz z Kościołem cierpiącym w czyśćcu, pielgrzymującym na ziemi i triumfującym w niebie.