18 września

Przychodzi mi nieraz na myśl skarga owej świętej niewiasty, Marty. Sądzę, że nie skarżyła się tylko na siostrę swoją, ale zapewne najwięcej to ją bolało, że sądziła, iż Ty Panie, jej nie żałowałeś pracą obarczonej i mało dbałeś o to, by zostawała przy Tobie. Zdawało się jej, że nie tyle ją miłujesz, co jej siostrę, i to gorzej musiało jej dolegać niż trud samej pracy. Trud ten bowiem podejmowała z wielkiej dla Ciebie miłości, a miłość wszelki trud zamienia w pociechę. Jasno to widać z tego, że nie do siostry się zwraca ze swoją skargą, ale wszystek żal swój przed Tobą, Panie, wylewa i swoją miłością ośmiela się robić Ci wymówkę, że nie dbasz o nią. I odpowiedź Twoja także zdaje się to stwierdzać, że słowa jej wypływały z tego źródła miłości.

św. Teresa od Jezusa

Co tak naprawdę bolało Martę? Chciała usłużyć Jezusowi i robiła to, bo Go kochała. Bolało ją, że jej miłość była przez Jezusa niezauważona. Tak jej się przynajmniej wydawało. Czego uczy nas w tej scenie Marta? Co tak fascynowało św. Teresę? Biblijna bohaterka daje przykład prawdziwej modlitwy. Modlitwa jest relacją dwojga kochających się ludzi. Ludzi, którzy nie boją się mówić o swoich pragnieniach, oczekiwaniach, o tym, co ich boli. To buduje relację i ją pogłębia. Jezus chętnie przybywał do domu Marty, Marii i Łazarza. Czuł się tam dobrze. Nie jest dobrze, gdy na modlitwę idziemy z przymusu czy obowiązku. Dlatego też trzeba się modlić o pomnożenie w nas tej miłości do siebie, Boga i do bliźniego.


Odszedł do Boga w Karmelu

2016 † o. Joseph od MB Bolesnej (Ivans)