Wielkie zmagania musi znosić kierownictwo. Jest ono wystawione na wielkie próby. Łańcuchy miłości zniosą wielkie ciosy i mogą podtrzymać prawdziwe kierownictwo tylko wtedy, jeśli wynikają z miłości ze strony kierownika i ze sprawiedliwości oraz posłuszeństwa ze strony osoby prowadzonej. Ale wysiłki, jakie przyjdzie podjąć, radząc się Boga i szukając dróg, mają w zamian kierować się ku wypróbowanemu posłuszeństwu.
Jeśli chcesz zdobyć w swoim życiu szczyty miłości, musisz zgodzić się na kierownictwo i rozwijać się w posłuszeństwie kierownikowi duchowemu. Ktoś powie, że to krępuje naszą wolność samostanowienia o sobie. Tak jest, posłuszeństwo i kierownictwo wiąże nas, a właściwie naszą samowolę. Do czego można je porównać? Na myśl może przyjść chomąto, obciążenie, które zakłada się koniowi na szyję. Pozwala ono na równomierne rozłożenie obciążenia dookoła karku zwierzęcia, dzięki czemu ma większą siłę pociągową. Jednym słowem, pracuje wydajniej i zbytnio się nie męczy. Z iluż to naszych dobrych chęci nic nie wyszło, nie przyniosły zamierzonych efektów? Choć włożyliśmy w coś ogrom pracy, nie było nam dane cieszyć się jej owocami. Dlaczego? Być może działaliśmy pochopnie, bez przemyślenia, bez ustalonego wcześniej planu. Wydaje się, że przyczyną może być brak posłuszeństwa, samowolne działanie. Może ono wynikać z braku zaufania. Nie wierzymy, że ktoś może nas dobrze poprowadzić, dlatego kombinujemy po swojemu. Najprościej byłoby zaufać Temu, który jest Drogą. Nawet, jeśli droga będzie ciężka, to miłość, z jaką będziemy podejmować ten trud, uczyni to jarzmo słodkie, a balast lekki.
Odszedł do Boga w Karmelu
1929 † br. Edmund od św. Eliasza (Zarzycki)