Na pierwszy rzut oka rzecz się okazuje do przeprowadzenia łatwą, w rzeczywistości zaś wcale nie jest taką, i sprawdza się to powiedzenie: Mała rzecz jest rzeczą małą, lecz okazanie się wiernym w małym jest rzeczą największą, już to dla pracy, z którą łączy się ofiara; już to dla zdobyczy, która uwieńcza tę pracę. Zdobyczą zaś jest sam Bóg, czyli życie z Bogiem na wieki, co w potocznej mowie nazywamy niebem. O tych, którzy do tej przystani wesela wiecznego już dobili, daje się słyszeć, iż już na ziemi za życia niebo w duszy mieli swojej.
Często uważa się, że świętość polega na robieniu spektakularnych rzeczy, że musi być widoczna gołym okiem. Dlatego utożsamiano ją z nadzwyczajnymi łaskami i charyzmatami. Takie ujęcie na długie dziesięciolecia wypaczyło pojęcie świętości. Uważano, że człowiek święty musi być oderwany od ziemi i nie godzi mu się zajmować zwykłymi, przyziemnymi sprawami; żyje już w niebie i obchodzą go jedynie sprawy niebieskie, a nie ziemskie. Człowiek święty patrzy na wszystko i wszystkich z perspektywy nieba, perspektywy Boga i zjednoczenia z Nim. W sprawy doczesne angażuje się o tyle, o ile odnoszą się do wiecznego celu. Z pewnością dotyczy to obowiązków wynikających z powołania, stanu życia. Ich wypełnienie przybliża do Boga, służy pomnożeniu cnót, szczególnie miłości bliźniego. Święty nie traktuje z przymrużeniem oka małych obowiązków dnia codziennego. Stara się wykonać je jak najlepiej, wykonując prozaiczne czynności w sposób nadzwyczajny i traktując je jako służbę Bogu i bliźniemu. Pracują bowiem nie dla pieniędzy, władzy czy sławy, ale dla Boga i zjednoczenia się z Nim. Praca na rzecz budowania cywilizacji miłości jest zaś ku temu doskonałym środkiem.