Podobnie, jak w porządku naturalnym sieje się, podlewa i uprawia rośliny, a one pośród ciągłej zmienności pogody wzrastają, tak w porządku moralnym zasiewa się i uprawia w duszy miłość. I wzrasta ona pośród ciągłych zmienności i niepokojów zewnętrznych. Dzieło miłości, w swoim czasie, w swoim dniu, przez czyny, jeśli Bóg tego zechce, pokona trudności i dostarczy środków. W przeciwnym razie rosną one i staną się przeszkodą.
To, że dziecko rośnie, dojrzewa, że zmienia się jego ciało, postura, wygląd, nikogo nie dziwi. Mało kiedy myślimy o tym, że również nasz organizm duchowy musi się rozwijać, dojrzewać, zmieniać. Czy, aby móc się rozwijać, potrzebne są korzystne warunki? Odpowiedź wydaje się oczywista. Czym jednak są korzystne warunki? Roślina czy dziko rosnący krzew są narażone na różne warunki pogodowe. Raz jest upał, słota, wiatr, mróz, a kiedy indziej warunki wydają się wręcz idealne. Wówczas można oczekiwać powolnego, systematycznego wzrostu. Mróz czy słota, hartuje z kolei roślinę, niszczy insekty, które mogą jej zagrażać na innych etapach rozwoju. Wszystko jest potrzebne, wszystko czemuś służy. Również przeciwności, cierpienia i zmagania, jakie serwuje nam życie, są po to, by wykrzesać z nas miłość Bożą. Mamy się nauczyć kochać jak Bóg. Nie dokonamy tego inaczej, jak w tyglu cierpienia. To, co wartościowe, musi zostać wypróbowane.
Odeszli do Boga w Karmelu
1990 † o. Leonard od Męki Pańskiej (Kowalówka)