15 października

Nie doświadczyłam jeszcze tego, że dla czystych wszystko jest czyste i że dusza prosta i prawa w niczym nie dostrzega zła, ponieważ w rzeczywistUmartwienia moje polegały na przełamywaniu własnej woli przez ustawiczną gotowość do uległości, na powstrzymywaniu się od ostrych odpowiedzi, na spełnianiu małych usług w ukryciu, na siedzeniu bez opierania się plecami itd. itd. Przez praktykę owych nic przygotowywałam się do zostania oblubienicą Jezusa i nie zdołam wypowiedzieć, jak słodkie wspomnienie pozostawiło mi to oczekiwanie… ości zło istnieje tylko w skażonych sercach, a nie w obojętnych przedmiotach… Modliłam się również do św. Józefa, by czuwał nade mną; miałam do niego nabożeństwo od dzieciństwa, a pogłębiało się ono we mnie wraz z miłością do Najświętszej Panny

św. Teresa od Dzieciątka Jezus

Często myśli się, że tylko spektakularne umartwienia świadczą o wielkiej świętości i jedynie one do niej prowadzą. Często bywa jednak tak, że codzienność jest pozbawiona sposobności ku temu. Na pewno jednak daje nam mnóstwo okazji do samozaparcia, rezygnowania z własnej woli, szukania kompromisu, czy po prostu bycia z kimś; wiernego trwania obok w jego biedzie i słabości. Często nie doceniamy, a może w ogóle nie zauważamy takich chwil. Dziwne, bo przecież mówił o nich sam Jezus: byłem głodny, spragniony, nagi, chory, w więzieniu… Często codzienność i to, co ze sobą niesie, jest szkołą dojrzewania do wielkiej świętości. Nim będzie nas stać na heroiczne czyny, a nawet oddanie życia za wiarę, musimy się cierpliwie i nieustannie ćwiczyć w spełnianiu tych aktów miłości i dobroci. Jak, żeby dostać się do pięknych komnat, trzeba pokonać setki małych schodów, tak na szczyt świętości idzie się przez szarą codzienność i to wszystko, co z sobą niesie.


Odszedł do Boga w Karmelu

1969 † sł. B. Anzelm od św. Andrzeja Corsini (Gądek)