Nie zapominajcie o mnie w waszych żarliwych modlitwach, szczególnie w tym czasie Wielkiego Postu. Ja noszę was w moim duchu i każdego dnia ofiarowuję Bogu w świętej ofierze Mszy. W modlitwie już tego pilnuję, by radzić się Boga i prosić Go ciągle, żeby wlał w was te cnoty, których waszymi siłami nie możecie, ani nie potraficie nabyć. Ufam w wasze modlitwy, w których powinniście prosić o światło, żebym potrafił poprowadzić was dobrze.
Chrystusowe słowa o winnym krzewie: „Beze mnie nic nie możecie uczynić”, można by sparafrazować, mówiąc, że nic dobrego nie dzieje się w naszym życiu, co nie zostało wcześniej wyproszone na kolanach w gorliwej modlitwie. Oczywiście, naszym jest podjęty trud, który okazuje się bardzo ważny. Pokazuje naszą determinację i zaangażowanie, a także miłość, bo bez niej nie podjęlibyśmy tego wysiłku. Nawet gdy chcemy się dobrze pomodlić, gdy chcemy wiedzieć, o co należy się modlić w danej sytuacji, potrzebna nam jest łaska, światło od Boga. Ta sytuacja prawdziwie uczy pokory. Trzeba być pokornym, by potrafić coś od kogoś przyjąć. W ten sposób uzmysławiamy sobie, że nie jesteśmy samowystarczalni, że potrzebujemy kogoś, by móc od niego coś otrzymać. W relacji z Bogiem stajemy jako ci, którzy nie mamy nic swojego; jako ci, którzy wszystkiego potrzebują od Niego, wszystko Mu zawdzięczają. Do czego zatem potrzebujemy drugiego człowieka? Gdy mamy zadanie zlecone od Boga, on powinien podjąć w naszym imieniu i za nas szturm modlitewny do Boga w naszej intencji. Wtedy możemy być pewni, że to Jego dzieło, nie nasze, i dlatego powinno być dobre.