Dla grzeszników na ten świat przyszedłeś i okupem wielkim nas odkupiłeś i za fałszywe uciechy nasze zapłaciłeś taką okrutną męką i krwawym biczowaniem! Oczy Twoje dopuściłeś zakrywać szydercom na uleczenie ślepoty mojej i za próżności moje dałeś głowę Twoją zranić koroną cierniową! O Panie, Panie! Wszystko to duszy miłującej Ciebie, nowego tylko żalu dodaje! Ta jedna tylko pozostaje mi pociecha, że tym głośniej będzie sławione na wieki Twoje miłosierdzie, im jawniej przed całym światem będą odkryte moje złości! Nie wiem jednak, czy jaka pociecha zdoła kiedy uśmierzyć ten żal i moją boleść, dopóki nie przyjdzie ten dzień, kiedy w radości oglądania Ciebie na zawsze, utoną wszystkie nędze tej śmiertelności.
Czym tak naprawdę jest grzech, co on robi z człowiekiem i jak wiele trzeba, by zgładzić jego skutki, najlepiej wiedzą najwięksi święci. Nieraz zastanawiamy się, poddajemy w wątpliwość konieczność aż takiego cierpienia Zbawiciela. Z jednej strony widać tu okrucieństwo grzechu, z drugiej – przeogromną, nieogarnioną i niezrozumiałą dla człowieka miłość Bożą. Gdy choć w części poznamy tę miłość, nie będziemy już żyć jak dotychczas. Obudzi się w nas wielka wdzięczność, a zarazem ból, że tak mało odpowiadaliśmy miłość Boga; że nie chcieliśmy jej głosić, świadczyć o niej, kochając Boga i bliźniego. Dziwimy się, jak mogliśmy uganiać się za przemijającymi dobrami, które w zestawieniu z dobrami wiecznymi i z samym Bogiem wydają się marnością nad marnościami.
Odszedł do Boga w Karmelu
1937 † o. Bertold od Najśw. Serca Jezusa (Kozłowski)