Piątek – dzień powszedni
W twoim sercu mieszka modlitwa Jezusa, który w Duchu Świętym woła: „Abba, Ojcze!” (Ga 4, 6). Z tą modlitwą przyszedłeś na świat. Wszyscy przecież zostaliśmy zrodzeni w Chrystusie. W chwili chrztu świętego modlitwa ta została uwolniona; innymi słowy, otrzymałeś nadprzyrodzony habitus, pewną „zdolność” uznawania tej modlitwy za swoją i łączenia się z nią. Modlitwa ta jest znakiem obecności królestwa Bożego w tobie (por. Łk 17, 21) i chociaż sama jest maleńka jak ziarnko gorczycy (por. Mt 13, 31), jej przeznaczeniem jest wzrastać i wypełnić cię całego. Nie może ona jednak cię wypełnić, jeśli w twojej duszy nie znajdzie dla siebie miejsca. Znamienne, że modlitwa ta zajmuje natychmiast każdy zakątek duszy, który opróżnisz. Uczyń w sobie pustkę, wyrzuć wszystko, co cię obciąża, a Bóg natychmiast zajmie uwolnione w ten sposób miejsce i nawet nie będziesz musiał Go o to prosić. „Bo kiedy w duszy rozmiłowanej zabraknie tego, co przyrodzone, natychmiast wlewa się w nią to, co boskie, sposobem tak naturalnym, jak i nadprzyrodzonym, ponieważ prawa natury wykluczają próżnię” (DGK II, 15, 4).
Uwolni cię to od pewnej nerwowości, jaką często obserwuje się, szczególnie u dusz bardzo gorliwych, podczas modlitwy miłującej uwagi. Możesz bowiem tak usilnie starać się zobaczyć Boga, że – używając przenośni – zepsujesz sobie wzrok. John Chapman OSB (1865–1933) pisał: „Najlepszym i prostym sposobem utrzymania jej [wyobraźni] w spokoju jest powtarzanie słów, tekstów, aktów strzelistych. Podobnie jak usiłujemy niczego nie słuchać, jak zamykamy oczy (lub patrzymy na tabernakulum czy krucyfi ks), żeby uniknąć roztargnień – tak możemy starać się powstrzymać wyobraźnię przez powtarzanie pewnych słów”.
o. Wilfrid Stinissen OCD, „Ukryci w miłości”, WKB 2016, ss. 52-54