Zasługa nie polega na tym, by czynić i dawać wiele, ale raczej na tym, by przyjmować i bardzo miłować… Powiedziane jest, że „większym szczęściem jest dawać, aniżeli brać”, i to prawda, ale skoro Jezus chce słodycz dawania wziąć dla siebie, chyba nie byłoby uprzejmie odmawiać. Pozwólmy Mu brać i dawać wszystko, cokolwiek zechce, doskonałość polega na pełnieniu Jego woli, a dusza, która oddaje się Jezusowi całkowicie, nazwana jest przez Niego „Jego Matką, Jego siostrą”.
Co to znaczy należeć całkowicie do Jezusa, pełnić tylko Jego wolę, żyć tylko dla Niego? To często powtarzane slogany, ale dotyczą spraw naprawdę wielkiej wagi –życia wiecznego i zbawienia. Często mamy przekonanie, że miarą naszej świętości i zażyłości z Jezusem jest ilość tego, co dla Niego robimy. Dla rozszerzenia Jego Królestwa angażujemy się na wielu polach i działamy. Angażujemy jak największą liczbę ludzi, nie pytając Jezusa, czy to jest Jego wolą. Kimś takim był Szaweł, późniejszy św. Paweł: „Niszczył Kościół, wchodząc do domów porywał mężczyzn i kobiety, i wtrącał do więzienia”. Wszystko to czynił z gorliwości o zachowanie prawa. Niestety, tak może się skończyć wiele dobrych z początku inicjatyw duszpasterskich – właśnie dlatego, że bardziej realizowano własne wizje, niż szukano woli Jezusa. To dobrze, że ludzie potrafią dać coś z siebie. Ale o większej pokorze i dojrzałości duchowej świadczy fakt, że potrafimy zgodzić się na własną słabość; poprosić o pomoc i przyjąć ją; otworzyć się na dar, którym ktoś chce nas obdarować. Jeszcze trudniej jest być posłusznym – oddać swoją wolę innemu i pozwolić się poprowadzić.
Odszedł do Boga w Karmelu
2021 † o. Leonard od Miłości Bożej (Ciechanowski)