Wobec Jego nieskończonego miłosierdzia nie mogę nic więcej, jak okazać te pragnienia, które przychodzą również od Niego. Gdy myślę, że w każdej chwili ta miłość może rosnąć, a pozostawać wiecznie taka sama… Czy moje pragnienia są zbyt zuchwałe? Doświadczać mojej nędzy nie jest dla mnie przeszkodą, by zazdrościć Świętym ich miłości. I nie chciałabym kochać mniej niż Oni. Gdyby mimo mojej niegodności Pan zechciał mi dać tę łaskę, której tak silne pragnienie wzbudził we mnie… Ja jej pragnę, bo Pan powiedział, że to dowód miłości i aby móc Go w tym naśladować, choć tak biednie.
Zazdrość, choć należy do grzechów głównych, może być dobra, a nawet pożądana jako uczucie. To posunięta aż do nienawiści zawiść jest nie tylko zła, ale i bardzo niebezpieczna. W ostateczności może nas nawet zamknąć na Boga i przyczynić się do wiecznej zguby. Zazdrość może być czymś pozytywnym, jeśli wzmaga w nas pragnienie naśladowania kogoś w dobrym, a nawet przewyższenia go w tym. Wiemy zarazem, jakie to trudne, gdy liczymy wyłącznie na własne siły. Święci odkryli, że między wymaganiami Ewangelii, a naszą ludzką kondycją i możliwościami, zionie przepaść. Miłość bliźniego, o której tak często mówimy, jest bardzo trudna, czy wręcz ponad nasze siły. Najgorzej, gdy jesteśmy przekonani, że potrafimy kochać drugiego człowieka na miarę Boga. Gdybyśmy dostrzegali naszą nędzę, prosilibyśmy z całych sił naszego Stwórcę, by uzdolnił nas do realizacji tych pragnień, które złożył w naszym sercu. On nie żąda od nas niczego, czego sam by nam wpierw nie pokazał i nie zrealizował w swoim ziemskim życiu. Chce jedynie byśmy szli za Nim i naśladowali Go we wszystkim najlepiej, jak potrafimy.