12 sierpnia

Nie wiem, w którym roku powrócił Scheler do Kościoła katolickiego, ale zapewne niewiele lat przedtem. W każdym razie wówczas przepełniały go idee katolickie i umiał dla nich zjednywać zwolenników całym blaskiem swego ducha i potęgą wymowy. Było to moje pierwsze zetknięcie się z nieznanym mi dotąd światem. Nie doprowadziło mnie jeszcze do wiary, ale otwarło pewien zakres „fenomenu”, obok którego nie mogłam przejść jak ślepiec. Nie na darmo wpajano nam stale zasadę, abyśmy do każdej rzeczy podchodzili bez uprzedzeń.

św. Teresa Benedykta od Krzyża

Podejście do czegoś bez uprzedzeń jest trudne. Z wiekiem nabieramy doświadczenia, wyrabiamy sobie opinie. Fenomenologia każe to wszystko porzucić, wziąć w nawias. Wiemy, jaki trudno jest uwolnić się od wyobrażeń, oczekiwań czy obrazów, które w sobie nosimy. Jak ważne wydaje się to w odniesieniu do wiary! By przyjąć jej prawdy, trzeba zaufać jak dziecko. Dziecko nie kalkuluje, nie ma uprzedzeń. Zaufać do tego stopnia, by dokonać „odważnego skoku nad przepaścią”, by pozwolić się wierze prowadzić. Czy trzeba aż takiej odwagi? Chrystus głosi wartości, wobec których nie można przejść obojętnie. Kto choć raz doświadczył Jego zbawczej mocy, nie może już przejść wobec Niego obojętnie. Nie będzie dla niego straszny nawet skok nad ciemną przepaścią. Będzie wierzył, że w tych ciemnościach Bóg jest obecny i pochwyci go w swoje ramiona, bo nie pozwoli, by nawet włos spadł mu z głowy bez Jego woli.