Zrozumiałam, że prawdziwa wielkość leży nie w imieniu, ale w duszy, o czym mówi Izajasz: „Pan da swoim wybranym imię nowe”, a św. Jan też powiada: „Zwycięzca otrzyma kamyk biały, na którym jest wypisane imię nowe, którego nie zna nikt prócz tego, kto je otrzymuje”. Nasze tytuły szlachectwa poznamy dopiero w Niebie. Wtedy każdy otrzyma od Boga chwałę, na jaką zasłużył, i ten, który na ziemi chciał być najuboższym, najbardziej zapoznanym w miłości do Jezusa, ten będzie pierwszym, najszlachetniejszym, najbogatszym!
Patrząc na ludzi żyjących tylko tym, co ziemskie, nie dziwi fakt, że Bóg nie chce wcześniej ujawnić nowego imienia, które każdy z nas otrzyma dopiero w niebie. Gdybyśmy poznali je już tutaj, być może i na nim próbowalibyśmy się wybić. Wiemy, jak wielu zawdzięcza karierę odpowiedniemu nazwisku, pochodzeniu, czy znajomościom. Problem leży też w czymś innym. Wiemy przecież, że „nie tak widzi Bóg, jak widzi człowiek” i co innego jest dla Niego ważne. Gdyśmy poznali nasze nowe imię wcześniej, moglibyśmy być co najmniej zszokowani. Dla świata byłyby to imię niezrozumiałe, być może bezwartościowe. Najmniejszy w oczach ludzi i świata jest przecież „największy w Królestwie niebieskim”. Znając kryteria, jakimi będzie się kierował Bóg, przyjmując nas do swojego Królestwa, zacznijmy wcielać je w życie i kierować się nimi już teraz.
Odszedł do Boga w Karmelu
2006 † o. Pius od Ducha Świętego (Patecki)