Cierpienie spowodowane przez obrażanie Boga, przez to, że Hiszpania oddala się od Niego, jest coraz większe. Czasem zmuszam się, by choć trochę o tym zapomnieć, ale nie potrafię tego zrobić. To tak żywe i głębokie cierpienie, nie pozbawiło mnie jednak pokoju. Moja modlitwa dała mi tyle zadowolenia i tak opływam w pociechy, że aż dziwnie się czułam. Lecz skoro Pan czyni tak ze względu na moją nędzę, bo tak jest najlepiej. Jednak, skoro całą wieczność będziemy radować się Jego obecnością, wolę, wsparta Jego mocą, by nie odbierał mi cierpienia przez tych kilka dni z miłości do Niego.
Kochać ojczyznę to wielka rzecz. Nie można być człowiekiem bez korzeni. Kochać kogoś lub coś, to odczuwać lęk, widząc, jak ktoś, kogo kochamy, cierpi, nawet wskutek złego stylu życia, bądź błędnych decyzji. Z drugiej strony uzmysławia to nam, że jedynym, kto może dać człowiekowi szczęście, jest Bóg. Oddalając się od Niego, porzucając Jego drogi, nie znajdziemy szczęścia. Przeciwnie, jeśli nasz lęk o los kogoś, kto zbłądził, ofiarujemy Bogu na modlitwie, nie zmąci to naszego wewnętrznego pokoju. Pan przyjdzie, by wesprzeć nas i wspomóc. Wiemy skąd jesteśmy i dokąd zmierzamy. Jeżeli wierzymy, że całą wieczność będziemy się radować Jego towarzystwem, to nawet gdy w doczesności dopuszcza na nas to cierpienie i przez moment ukrywa się przed nami, winniśmy pokornie i z oddaniem przyjąć to, co Jemu podoba się czynić. Wiemy bowiem, że w tym tyglu wykuwa się najczystsze, najszlachetniejsze złoto miłości.