Oto dzień Pana nadchodzi. Dobry Bóg wyzwolił cię z Babilonu, i mnie także. Posłuchaj, mój Ojcze, powiem ci w sekrecie: dobry Bóg żąda od ciebie wielu rzeczy; nie wystarczy być uwolnionym, On żąda od ciebie zwłaszcza dwóch rzeczy. Serce Boga żarliwie pragnie od ciebie: posłuszeństwa i ślepego poddania nowo narodzonego dziecka. Nie czyń żadnych rozważań, ale pozwól się postawić tam, gdzie posłuszeństwo Cię umieści i bądź pewny. Przyjdą chwile, gdy będziesz miał pokusy i upokorzenia: znieś je z radością, bez szemrania i bądź pewny, że trzeba, aby się wypełniło Słowo Boga, ono nie pada bezowocnie. Często ludzie czynią coś przeciwnego, ale Pan jest wierny w swoich obietnicach. Będziesz doświadczał zazdrości wobec Ciebie. Wszędzie, gdzie będziesz, będziesz miał kogoś, by ćwiczył Twoją cierpliwość, Twoją miłość. Bądź wierny, idź ciągle naprzód, bądź zawsze gotów oddać życie za Twoich braci, którzy Ci sprawią cierpienie. Myśl, że to, co dla nich uczynisz, to nie jest wielka rzecz wobec tego, co Bóg przygotowuje dla Ciebie.
Już Jezus rozradowanym uczniom, którzy przyszli z „misji”, podczas której doświadczyli spektakularnego działania Bożego Ducha, powiedział, z czego tak naprawdę winni się cieszyć. Jedynie upragnionym dobrem, jest wieczne zbawienie; świadomość tego, że nasze imiona są zapisane w niebie u Boga. Dzięki Jego łasce będziemy uwolnieni od wszelkiego zła. Za te dobrodziejstwa winniśmy Mu posłuszeństwo i całkowitą uległość woli. Wobec Boga jesteśmy i zawsze będziemy dziećmi. Problem w tym, że nie chcemy nimi być. Chcemy być wobec Boga jak dorośli, w pełni dojrzali - chcemy sami decydować. Tacy jednak nie jesteśmy i w stosunku do Boga nigdy nie będziemy. Ważne, jakie dziecko jest tu postawione za wzór. To dopiero narodzone niemowlę. Takie, które nie mówi, nie potrafi się sprzeciwić, zakomunikować swoich roszczeń, praw, żądań. Takie dziecko nic nie wie, nic nie potrafi. Musi się wszystkiego nauczyć. Inni są mu dani po to, żeby go wychować, ukształtować, urobić na prawdziwego człowieka. Ten proces często odbywa się w cieniu krzyża, okupiony nieraz wielkim cierpieniem. Chcąc, by przyniósł oczekiwane efekty, trzeba mu się pokornie poddać. Myśl o dobrach wiecznych i czekającej nas nagrodzie winna nam dodać otuchy i sił do kroczenia mężnie drogą świętości.