Często jedno dobre słowo, szepnięte w swoim czasie, jest niezwykle pożyteczne… A więc nie zaniedbujmy go nigdy wypowiedzieć przy nadarzającej się sposobności «O Słowo odwieczne, Słowo mego Boga, chcę spędzić moje życie na słuchaniu Ciebie». «Niech nasze życie upływa w Nim […]. Tam uciszmy się, żeby słuchać Tego, który ma nam tak wiele do powiedzenia […], aby usłyszeć to wszystko, co śpiewa w Jego duszy!».
Myśli się błędnie, że zranić mogą jedynie konkretne czyny, których skutki są widoczne. Takiej mocy nie przypisuje się już słowu. To błąd. Wiedziała o tym św. Elżbieta. Słowa mają moc. Sam Bóg w Jezusie Chrystusie stał się Słowem Wcielonym, a św. Jan od Krzyża mówi, że w Jezusie Chrystusie Bóg wypowiedział do ludzi ostatnie Słowo i w Nim powiedział nam już wszystko. W Nim mamy odpowiedź na każde pytanie. Czy jednak chętnie i często słuchamy Słowa Boga, jesteśmy go spragnieni? Czy odczuwamy głód Słowa naszego Boga? Tego Słowa, które jest lampą dla naszych stóp, najlepszym z możliwych drogowskazów? Jeżeli nie, to czym kierujemy się w życiu? Są to pragnienia, zachcianki czy opinie, które wyznaczają nam kierunek działania i w ogóle życia. Nie dziwmy się, że często się gubimy i jesteśmy sprowadzani na manowce. Najważniejsze, by wsłuchać się w pragnienia Boga, poznać je i przy Jego łasce starać się je realizować. Te pragnienia z pewnością przekraczają granice doczesności, sięgającą aż po wieczność, do której zdążamy.