Już teraz przyjmuję śmierć taką, jaką mi Bóg przeznaczył, z doskonałym poddaniem się Jego woli i z radością. Proszę Pana, by zechciał przyjąć moje życie i śmierć na swoją cześć i chwałę, za wszystkie sprawy Najświętszego Serca Jezusa i Maryi, za święty Kościół, szczególnie w intencji zachowania, uświęcenia i doskonałości naszego Świętego Zakonu, […] za moich bliskich, żywych i umarłych, za wszystkich, których mi Bóg dał, aby nikt z nich nie zginął.
św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein)
Większość z nas boi się śmierci. Dlaczego? Wbrew pozorom odpowiedź na to pytanie nie jest trudna. Boimy się śmierci, bo w życiu nie byliśmy pilnymi uczniami na lekcjach, podczas których był przerabiany temat: ”Wydawanie siebie”. Zbyt dużo rzeczy zachowaliśmy dla siebie. Nie umieliśmy ich oddać. Zdrowie, spryt, zaradność, atrakcyjność, szacunek innych, przywileje, ulubione osoby, zadania, miejsca…, tak naprawdę nigdy ich nie oddaliśmy. W tych wszystkich sytuacjach nie oddaliśmy siebie. Wydawanie siebie jako najlepszy sposób przygotowania do śmierci to coś bardzo konkretnego, jak w modlitwie pewnego człowieka: ”Panie, gdy cierpię, przyślij mi kogoś, kto potrzebuje pociechy; gdy mój krzyż staje się ciężki, pozwól mi wziąć jeszcze krzyż innych; gdy nie mam czasu, przyślij mi kogoś, kto potrzebuje pomocy w tej chwili; gdy brak mi odwagi, przyślij mi kogoś, kto potrzebuje otuchy; gdy chciałbym, aby ktoś mnie zrozumiał, daj mi kogoś, kto potrzebuje zrozumienia; gdy pragnę, aby ktoś się o mnie zatroszczył, przyślij mi kogoś, kto potrzebuje opieki; gdy myślę tylko o sobie, zwróć moje myśli ku innym”.