Któż mógłby mnie uczynić szczęśliwszą, niż Bóg? W nim znajduję wszystko. Powiedz mi teraz, czyż nie istnieje niezgłębiona przepaść między Bogiem Wszechmocnym a stworzeniem? A On nim nie gardzi i zniża się do niego, by je ze Sobą zjednoczyć i ubóstwić. A ja, czyż mam pogardzić ręką Wszechmocnego, który wyciąga do mnie w swej dobroci?
Bóg nas kocha, pragnie się z nami zjednoczyć, zaprasza do relacji ze Sobą nie dlatego, że na to zasługujemy. Robi to, bo nas kocha. Wie, że potrzebujemy relacji z Nim, by żyć prawdziwie i szczęśliwie już tutaj na ziemi i w wieczności. Nie możemy o własnych siłach dojść do naszego Stwórcy. Chcąc zaradzić naszej biedzie, On sam zniża się do nas, by być blisko nas. To jest niezgłębiona tajemnica Jego miłości i miłosierdzia. Czy potrafimy to docenić i być wdzięcznymi za ten dar? Najpierw trzeba to dostrzec oraz doświadczyć Bożej miłości i opieki. Problem w tym, że nie chcemy kiedykolwiek poczuć, że nie jesteśmy samowystarczalni, na niewiele rzeczy mamy wpływ. W wielu sytuacjach czujemy się zagubieni i bezradni. Nic w tym nadzwyczajnego. Nie chcemy jednak uznać tego oczywistego faktu i żyjemy, jakby on nie miał miejsca. Tak naprawdę boimy się kary. Za co? Za nasze słabości. Pan Bóg tylko czeka na nasze pokorne przyznanie się do niemocy, by przyjść nam z pomocą i obdarować nas swoją łaską i swoimi darami.