1 sierpnia

Muszę Matce powiedzieć, że moje imię zakonne wniosłam już do postulatu. Otrzymałam dokładnie takie, o jakie prosiłam. Pod Krzyżem zrozumiałam przeznaczenie ludu Bożego, które już wówczas zaczynało się zapowiadać. Uważałam, że ci, którzy rozumieją, iż jest to Krzyż Chrystusowy, w imię reszty winni wziąć go na siebie. Dziś wiem o wiele lepiej, co znaczy być poślubioną Bogu w znaku Krzyża. Jednakże w całej pełni nie zgłębi się tego nigdy, gdyż jest to tajemnica.

św. Teresa Benedykta od Krzyża

Wszystko jest tajemnicą. Całe życie i powołanie człowieka, a wreszcie on sam jest tajemnicą dla siebie samego. Nie znaczy to, że człowiek nie jest w stanie tej tajemnicy poznać. Ona sama stopniowo się odsłoni, jeśli będzie żył w bojaźni Bożej i miał z Bogiem żywą relację. Wtedy, prędzej czy później, Ten, który nas stworzył, odsłoni nam tajemnicę nas samych. Nie zrozumiemy cierpienia, opuszczenia, śmierci bliskich, nie przybliżając się do krzyża Chrystusa. Z drugiej strony, takiego predykatu – „od Krzyża” – nie można przyjąć pochopnie. Ten jednak, kto doświadczył krzyża w swoim życiu, chce zobaczyć jego sens i wartość. Ten sens odsłonił się w Chrystusie. On, umierając na nim, nadał mu wartość odkupieńczą, uczynił z niego narzędzie zbawienia. Z życiem jest jak z wędrówką na szczyt. Im wyżej, im bliżej końca, tym więcej i szerzej się widzi. Ostatecznie jednak my sami, drugi człowiek, czy wreszcie historia świata, zawsze pozostaną dla nas tajemnicą, którą będziemy zgłębiać przez całą wieczność i będziemy chwalić Boga za niezgłębione miłosierdzie, jakie okazał nam i innym ludziom.