Pan trzyma w swoich dłoniach wszystkie serca i On woli posłuszeństwo i uległość od wszystkich darów całego Wszechświata. Mówię Ci, droga Matko Chrzestna, to nie długość rekolekcji, ani długość modlitw czynią świętymi, to poddanie ducha i serca, to szczególnie pokora.
Święta, która określała siebie mianem „małe nic”, wie, co mówi. To pokora pozwalała jej mieć władzę nad samym szatanem, z którego wprost kpiła. Nie bała się go. Pokorne, czyste serce, nie mające nic do ukrycia, całe oddane i należące do Boga, nie lęka się nawet mocy ciemności. Wie bowiem, że Bóg jest ponad tym wszystkim, a one jako stworzone muszą być poddane Bogu i działać (w tym wypadku szkodzić) tylko w takich granicach, w jakich mu pozwoli. Po co więc rekolekcje, modlitwa, czy wszelkie inne praktyki? Bardzo potrzebne, ponieważ przynależą do sfery życia duchowego, które człowiek winien rozwijać. Jaki jest sens życia duchowego i cel podejmowanych praktyk? Na pewno jest nim uległość wobec Boga i Jego woli; powolne zapominanie o sobie, wyrzekanie się siebie i swojej woli, która często jest samowolą, sprowadzającą nas na manowce. Człowiek pokorny wie, że sam z siebie nie może czynić jakiegokolwiek dobra. Zatem z uległością i ufnością poddaje się całkowicie Temu, który jest Wszystkim i może wszystko. Wtedy niestraszne mu nawet potęgi piekła.