Cóż mówić o uroczystości Świętych Zakonu naszego, w którym dniu do wskrzeszenia nam podano cnoty przodków naszych w zakonie? Zapał gorliwości o chwałę Boga Żywego, którym pałał Ojciec nasz, św. Eliasz, prorok. Życie ofiary św. Matki naszej Teresy, tak chcącej jedynie miłości ku Zbawcy i ku duszom bliźnich — w pragnieniu zdobywania ich przez pokutę, modlitwę do Boga — aby przez to Boga samego dla nich zdobyć, i aby to tchnienie miłości i skutki onego trwały ustawicznie przez odrodzenie życia pierwotnego w zakonie. Św. nasz o. Jan od Krzyża, wskazujący nam tąż drogę ku temu przez nieszukanie innej zapłaty, jak wzgardy, poniżenia z miłości ku Zbawcy i gotowości cierpienia dla Niego.
Nikt nie jest samotną wyspą, nie żyjemy sami dla siebie. Historia ludzkości, świata, Polski, czy nawet naszej rodziny, nie zaczyna się od nas. Jesteśmy spadkobiercami dorobku poprzednich pokoleń. Ci, którzy zdają się to ignorować, mniemając, że to właśnie od nich wszystko się zaczyna, są po prostu śmieszni. Warto przytoczyć słowa średniowiecznego filozofa i teologa, Bernarda z Chartes: „Jesteśmy jak karły, które wspinają się na ramiona gigantów, by widzieć więcej od nich i dalej sięgać wzrokiem, i to nie za sprawą bystrości swojego wzroku, czy wysokości ciała, lecz dzięki temu, że wspinamy się w górę i wznosimy na wysokość gigantów”. Idziemy szlakiem wytyczonym przez tych, którzy żyli przed nami. Dzięki temu bogatsi jesteśmy o ich wiedzę, doświadczenia i błędy. Na tym fundamencie możemy wznieść nową budowlę, która przetrwa, gdy nas już nie będzie. Często nie zobaczymy efektów naszej pracy, bo żyjemy zbyt krótko. Do Boga należy wieczność, zatem ma On czas, by w zainterweniować odpowiednim momencie historii zbawienia, odpowiedzieć na nasze prośby i błagania.