Każdego wieczora znaczę w notesie moje zwycięstwa i porażki. W ten sposób mogę rzeczywiście się przekonać, czy robię postępy na drodze doskonałości. O mój Jezu, tak bardzo pragnę czynić jeszcze większe postępy w doskonałości, abyś mnie jeszcze więcej miłował.
Z różnych powodów prowadzimy dzienniki, pamiętniki, zapisując w nich co ważniejsze wydarzenia z naszego życia, chroniąc je w ten sposób przed zapomnieniem. Często wspominamy tam wydarzenia ważne dla nas, które wywołały wiele emocji. Jednak nie zdarza się zbyt często, by chwalić się w tych swoich zapiskach stanem własnej duszy, pisać o własnych zwycięstwach i porażkach duchowych. Takie dzienniki duszy pisało wielu świętych. Czyniła to również św. Elżbieta od Trójcy Świętej. Wiedziała, że nie jesteśmy samotną wyspą, nie żyjemy sami dla siebie. Chciała, by jej zmagania, upadki i powstania, zwycięstwa i porażki, dały nadzieję tym, którzy przeżywają podobne stany. Doprowadzi to Elżbietę do powierzania dziennikowi swoich walk i swoich radości, swojej miłości do Boga i swoich pragnień, by być bardzo obecną w zbawczym dziele Jezusa w świecie. Czuje potrzebę uzewnętrzniania się. Chce nam powiedzieć, że nasza historia życia, mimo że są tam też również niezbyt chlubne fakty, jest historią zbawienia, dziejami zbawczych interwencji Boga. Jeżeli powierzymy się Mu bez reszty, ta historia stanie się historią świętą. Święci to nie ci, którym dany im czas przelatuje przez palce. Wiedzą, że żyją po to, by jak najbardziej upodobnić się do Jezusa; pokazać, że jest to możliwe i zachęcić do tego innych.