Trzeba od samego początku starać się o to, byśmy chodzili przed Bogiem z weselem i swobodą wewnętrzną. Są bowiem tacy, którzy choć na chwilę zapomną czuwania nad sobą, już wszystką pobożność swoją mają za straconą.
św. Teresa od Jezusa
Bywa, że podejmując drogę modlitwy, człowiek wyznacza sobie określone metody i trzyma się ich niewolniczo. W metodzie upatruje sukcesu swoich wysiłków. Niebawem jednak to, co miało mu posłużyć za narzędzie, staje się przyczyną niewoli. Stopniowo popada w tyranię zbyt rygorystycznych metod. Modlitwa tymczasem, rozwijająca się na dobrym podłożu duchowym, ma prawo do mądrej swobody, z której samemu powinno się skorzystać, a w innych ją uszanować. Jeśli modlący się człowiek ćwiczy się w pokorze i widoczny jest u niego postęp w cnotach, nie należy się niepokoić metodami modlitwy. Mądrą swobodę modlitwy należy odróżnić od modlitewnej samowoli. Duch Święty nigdy nie prowadzi człowieka do dwóch przeciwstawnych sobie doświadczeń. Prawo do modlenia się w sposób, jaki najlepiej mnie wyraża, nie oznacza prawa do kwestionowania i odrzucania wspólnotowych form modlitwy. Ewangeliczna swoboda modlitwy nie może być pozbawiona odpowiedzialności. Jest pięknym darem Boga, który chce różnorodności i w jej kluczu prowadzi przez życie każdego człowieka.